niedziela 27.09.2015r. godz. 08:25 Komorniki
Blogowania roczek minął
I tak 03 września 2015r. minął rok jak rozpocząłęm swoje blogowanie na temat rowerów poziomych. Jak się okazało to głównie o jednym rowerze czyli mojej limuzynie LWB a przy okazji wrzucałem jakieś fotki z wycieczek rowerowych a czasem nawet z latania paralotnią z napędem.
Pomyślałem, że należałoby się jakieś podsumowanie jakieś statystyki z całego roku i kurde na pomyślaniu się skończyło. Nie ma cholender czasu nawet teraz z rana jak to piszę, bo pogoda piękna taka wrześniowa słońce pięknie świeci i już mam chęć gdzieś jechać, i to w nie jedno miejsce a kilka miejsc, ale gdzie ? Wczoraj część ekipy z EKORAMY pojechała do Przemkowa na świeto miodu i wina ( z jednym noclegiem ) no tak mi to chodziło po głowie, że masakra. Ale musiałem odpuścić, nie do końca byłem pewien sprawności mojego roweru, gdyż poszła szprycha koło tylne się zcentrowało, i takie tak jeszcze inne pewne czynniki zdecydowały, że tym razem nie. Brakuje mi też jakiś porządnych sakw, tak żeby spakować się na dwa dni. Chodzi o to, żeby nie robić jakiejś prowizorki w stylu, że gdzieś na bagażniku już spakowanym doczepiam jakiś dodatkowy plecak i gumkami trzeba zabezpieczać paski aby się w szprychy nie wkręciły, a gdy musisz wyciągnąć byle " pierdółkę " z tegoż plecaka to musisz znowu odpinać te misternie spięte gumki po to by je po chwili nowu zapinać ( czyli potrzebne sakwy boczne ) i wyciągasz co potrzebujesz albo z lewej albo z prawej albo z górnej sakwy. Przypominam chodzi o dłuższy wyjazd z uwzględnieniem tej wrześniowej pory roku, kiedy to późnym popołudniem robi się czasem trochę chłodniej a i padać może.
Trzeba też uwzględnić dłuższy czas jazdy na światłach i pomyśleć o lepszym oświetleniu z przodu to znaczy żeby było większj mocy i na dłużej starczało i tu trzeba sie trochę szarpnąć finansowo. Jeżeli chodzi o tylne oświetlenie to tu wystarczy byle tania lampka diodowa i to świeci nawet na paluszkach typu AAA i jasno i bardzo długo. Jest jeszcze wiele innych rzeczy do dogrania - no ale z drugiej strony gdybyś chciał być przygotowany na wszystko na 100 % to byś w ogóle nie wyjechał, no i przecież tu nie wyjeżdża się poza cywilizację .
Podsumowanie: takie ogólnie
to: statystycznie dziennie miałem niecałe 10 wejść na mojego bloga a najwięcej to o ile pamiętam 56. Najwięcej to wiadomo z Polski ok. prawie 70% a pozostał 30% reszta świata nie sposób zapamiętać wszystkich krajów ale powiem tak wszystkie kontynenty oprócz Antarktydy. Po Polsce najwięcej to USA i Francja naprzemiam, nie będę wymieniał reszty.
Ile kilometrów zrobiłem w ciągu roku ? ( nie dużo ) nie powiem dokładnie bo raz mi się licznik padł i nie pamiętam ile wtedy było a po ponownym uruchomieniu teraz mam dystans 1607 km.
łatwiej mi powiedzieć jakie miewałem prędkości średnie z poszczególnych wyjazdów, otóż też nie były zbyt wysokie od ledwo przekraczonych 15 km/h z chaczykiem do 18km/h też z chaczykiem na krótszych wyjazdach do 50km. to w jedną stronę na odcinku 20km miałem prędkość średnią nawet nieznacznie przekraczającą 20km/h. Ale jakby to wszystko uśrednić to najcześciej moja prędkość średnia zawiera się między 16 a 17 km/h. Najdłuższy dystans dzienny w tym roku to 104 km. ( czyli nie tak dużo )
Trzeba będzie kiedyś tak dla siebie założyć jakiś zeszyt z tabelkami i po każdym wyjeździe wpisać te kilka cyferek. Ktoś powie, że to niepotrzebne być może i tak, ale skoro to żaden wysiłek wpisać coś do tabelki to później wiesz ile na przykład wytrzymuje bardzo tani łańcuch, czy warto kupić tańą oponę za 35zł. i wymienić ją 3 razy czy lepiej taką za powiedzmy 100zł. bo wytrzyma np. tyle co 4 tanie opony ( a wiesz jak nie wiesz ) po co mówić , że mi się wydaje lepiej powiedzieć : ja to wiem na pewno bo sprawdziłem
Mam fajny temat na następny raz
o przełożeniach w rowerze bo to rozkminiłem na czynniki pierwsze. A skłoniło mnie do tego to, że kilka dni temu wróciłem do mojej pierwotnej tarczki ( niektórzy mówią zębatki ) z tyłu o 22 zębach, którą to kiedyś zastąpiłem tarczką o 20 zębach. Przypomnę, że w moim rowerze poziomym mam 7 przełożeń w piaście. Następnym razem powiem dlaczego tak zrobiłem, ale wiem, że jak zobaczycie fotki to się domyślicie - że, wiadomo jak się ciągnie jakąś przyczepkę z tyłu to ................ ?
i powiem tyle na wsi fajnie jest mieszkać - najpierw żona każe ci zasuwać w ogródku, później działasz coś z przyjemnością w garażu np. przy rowerze, później tworzysz jakiś nowe usrojstwo np. z przyczepki rowerowej po to by następnie nawet się nie przebierając ( szkoda czasu, tu nie ma miejsca na lans ) polecieć w powietrze heeejaaaa
rower poziom hobby pasja majsterkowanie ulepszanie wycieczki rowerowe latanie paralotnią życie jest piękne
Translate
niedziela, 27 września 2015
niedziela, 13 września 2015
Ekorama Legnica i Rowerowa Jelenia Góra razem na szlaku
niedziela 13 września 2015r. Komorniki, godz. 18 : 08
Wycieczka rowerowa wspólna tj. drużyna z Dywizji Legnickiej czyli Ekorama jako gospodarze (6 osób + 2 po drodze w tym ta jedna z tych dwóch to ja ) oraz drużyna z Dywizji Rowerowej Jeleniej Góry jako goście w składzie 6 osób. A rowerów jak się okazało po dokładnym sprawdzeniu było tyle ilu zawodników ( na szczęście ).
Goście przybyli do Legnicy dzień wcześniej czyli w sobotę 12.09.2015r. po to , żeby razem w niedzielę wyruszyć w trasę. Start - Legnica, niedziela 13.09.2015r. godz. 09 : 30 spod neptuna - kierunek Jawor, przez Dunino, Słup. Ja natomiast z uwagi na awarię mojego Tico ( mój jedyny pojazd, którym zdolny jest przewieść mój rower poziomy ) nie mogłem pojechać z rowerem poziomym na miejsce startu do Legnicy. I postanowiłem wziąć zwykły rower i zawieść go innym samochodem, lecz w zwykłym dwa koła na kapciach. Stąd moja decyzja wyjazdu z domu rowerem poziomym prosto do Jawora z pominięciem Legnicy. Jak się później okazało z relacji kolegi to dobrze, że z nimi nie jechałem. Gdyż gdzież to oni nie jechali, jakimiś wąskimi krętymi ścieżkami przez las i to góra dół, następnie po plaży zbiornika w Słupie ( i Bóg wie gdzie jeszcze ).
Z Jawora już razem ze mną udaliśmy się nad zbiornik w Mściwojowie a tam weszliśmy na wieżę widokową ( fajna sprawa )
i po drodze cały czas się integrowaliśmy ale szczyt integracji nastąpił w Luboradzu w Lokalnym Browarze i gospodarstwie agrosturystycznym zarazem o nazwie BIAŁY DOM ( http://www.bialydom.ovh.org/ ) i gdzie gościnni właściciele zaserwowali nam pyszne ciasto, super jabłka no i właśnie mega piwo własnej roboty. Ja wszystkim powiedziałem, że dzisiaj po raz pierwszy w życiu spróbuję alkoholu ( oni uwierzyli ) a mi chodziło o to, że po raz pierwszy spróbuję alkoholu w postaci piwa własnej roboty a nie jakiegoś tam przemysłowego.
To piweczko to rewelacja dla mnie, smak, zapach, normalnie niebo w gębie ale jak moją opinię potwierdził najlepszy znawca tematu mój kolega Bartek to znaczy, że to niepodlega dyskusji.
Fajna atmosfera się wytworzyła podczas tej degustacji i muszę powiedzieć, że drużyna z Jeleniej Góry to równi goście nie jakieś tam nadęte sztywniaki o nie, pełni humoru i optymizmu bardzo zgrani. Wskoczyłbym za nimi do wody ( jakby było płytko bo słabo pływam ) . Ale muszę powiedzieć, że goście z Jeleniej maja jedną wadę - są dobrzy w tym jeżdżeniu rowerami i robią duże tempo ( to zawodowcy - oni śpią z rowerami w łóżkach - żart )
Po degustacji właściciel gospodarz opowiedział nam trochę historii o tym browarze i nie tylko oraz pokazał nam piwnice gdzie to wspaniałe piweczko się przechowuje. A gospodyni pani BERNADETA spróbowała jazdy na moim rowerze poziomym. Przyznała się, że lubi wyzwania skoro spróbowała lotu na paralotni z napędem to rower poziomy to pikuś. Jak się okazało to leciała nie z kim innym jak tylko z moim kolegą ( kto z nim nie latał chciałem powiedzieć kogo on nie woził czy nie przelatywał ). A pani Bernadeta jak się okazało jest z Mieroszowa gdzie i ja się szkoliłem na paralotni ( świat jest mały )
I co by tu jeszcze - a no udaliśmy się z tej agroturystyki w kierunku Legnicy uroczymi drogami podrzędnymi przez Legnickie Pole gdzie goście podziwiali wspaniałą bazylikę pw. Św. Jadwigi.
W Legnicy zachaczyliśmy jeszcze o imprezę imieniny ulicy Najświętszej Marii Panny. Następnie odprowadziliśmy gości do miejsca parkowania ich samochodów i na tym zakończyliśmy kolejną wspaniałą wycieczkę rowerową - a trzeba jeszcze podkreślić, że pogoda była idealna taka wrześniowa.
I jeszcze trochę statystyki - mój dystans to 88 km, z chaczykiem i średnia prędkość to 16.20 km / h. niektórzy przekroczyli dystans 90 km. ( ale wszyscy wiemy, że nie o dystans chodzi. lecz o atmosferę a ta była mega ) . Pozdrawiam całą Rowerową Jelenią Górę.
Wycieczka rowerowa wspólna tj. drużyna z Dywizji Legnickiej czyli Ekorama jako gospodarze (6 osób + 2 po drodze w tym ta jedna z tych dwóch to ja ) oraz drużyna z Dywizji Rowerowej Jeleniej Góry jako goście w składzie 6 osób. A rowerów jak się okazało po dokładnym sprawdzeniu było tyle ilu zawodników ( na szczęście ).
Goście przybyli do Legnicy dzień wcześniej czyli w sobotę 12.09.2015r. po to , żeby razem w niedzielę wyruszyć w trasę. Start - Legnica, niedziela 13.09.2015r. godz. 09 : 30 spod neptuna - kierunek Jawor, przez Dunino, Słup. Ja natomiast z uwagi na awarię mojego Tico ( mój jedyny pojazd, którym zdolny jest przewieść mój rower poziomy ) nie mogłem pojechać z rowerem poziomym na miejsce startu do Legnicy. I postanowiłem wziąć zwykły rower i zawieść go innym samochodem, lecz w zwykłym dwa koła na kapciach. Stąd moja decyzja wyjazdu z domu rowerem poziomym prosto do Jawora z pominięciem Legnicy. Jak się później okazało z relacji kolegi to dobrze, że z nimi nie jechałem. Gdyż gdzież to oni nie jechali, jakimiś wąskimi krętymi ścieżkami przez las i to góra dół, następnie po plaży zbiornika w Słupie ( i Bóg wie gdzie jeszcze ).
Z Jawora już razem ze mną udaliśmy się nad zbiornik w Mściwojowie a tam weszliśmy na wieżę widokową ( fajna sprawa )
i po drodze cały czas się integrowaliśmy ale szczyt integracji nastąpił w Luboradzu w Lokalnym Browarze i gospodarstwie agrosturystycznym zarazem o nazwie BIAŁY DOM ( http://www.bialydom.ovh.org/ ) i gdzie gościnni właściciele zaserwowali nam pyszne ciasto, super jabłka no i właśnie mega piwo własnej roboty. Ja wszystkim powiedziałem, że dzisiaj po raz pierwszy w życiu spróbuję alkoholu ( oni uwierzyli ) a mi chodziło o to, że po raz pierwszy spróbuję alkoholu w postaci piwa własnej roboty a nie jakiegoś tam przemysłowego.
To piweczko to rewelacja dla mnie, smak, zapach, normalnie niebo w gębie ale jak moją opinię potwierdził najlepszy znawca tematu mój kolega Bartek to znaczy, że to niepodlega dyskusji.
Fajna atmosfera się wytworzyła podczas tej degustacji i muszę powiedzieć, że drużyna z Jeleniej Góry to równi goście nie jakieś tam nadęte sztywniaki o nie, pełni humoru i optymizmu bardzo zgrani. Wskoczyłbym za nimi do wody ( jakby było płytko bo słabo pływam ) . Ale muszę powiedzieć, że goście z Jeleniej maja jedną wadę - są dobrzy w tym jeżdżeniu rowerami i robią duże tempo ( to zawodowcy - oni śpią z rowerami w łóżkach - żart )
Po degustacji właściciel gospodarz opowiedział nam trochę historii o tym browarze i nie tylko oraz pokazał nam piwnice gdzie to wspaniałe piweczko się przechowuje. A gospodyni pani BERNADETA spróbowała jazdy na moim rowerze poziomym. Przyznała się, że lubi wyzwania skoro spróbowała lotu na paralotni z napędem to rower poziomy to pikuś. Jak się okazało to leciała nie z kim innym jak tylko z moim kolegą ( kto z nim nie latał chciałem powiedzieć kogo on nie woził czy nie przelatywał ). A pani Bernadeta jak się okazało jest z Mieroszowa gdzie i ja się szkoliłem na paralotni ( świat jest mały )
I co by tu jeszcze - a no udaliśmy się z tej agroturystyki w kierunku Legnicy uroczymi drogami podrzędnymi przez Legnickie Pole gdzie goście podziwiali wspaniałą bazylikę pw. Św. Jadwigi.
W Legnicy zachaczyliśmy jeszcze o imprezę imieniny ulicy Najświętszej Marii Panny. Następnie odprowadziliśmy gości do miejsca parkowania ich samochodów i na tym zakończyliśmy kolejną wspaniałą wycieczkę rowerową - a trzeba jeszcze podkreślić, że pogoda była idealna taka wrześniowa.
I jeszcze trochę statystyki - mój dystans to 88 km, z chaczykiem i średnia prędkość to 16.20 km / h. niektórzy przekroczyli dystans 90 km. ( ale wszyscy wiemy, że nie o dystans chodzi. lecz o atmosferę a ta była mega ) . Pozdrawiam całą Rowerową Jelenią Górę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)