Translate

wtorek, 1 września 2015

Ekorama rower poziomy święto chleba Jawor osir legnica święto pieroga

                                                                    wtorek 01.09.2015r. Komorniki 2015r.


                 Rowerowa wycieczka 150 osób OSIR i Ekorama                                      Legnica, stary młyn i dalej jeszcze .....


                Ostatnia niedziela sierpnia 2015r. przepiękna pogoda, a Słońce takie jakby nie zdawało sobie sprawy, że to już prawie wrzesień i lato powoli się kończy a tu temperatura trzydzieści parę stopni i to zwłaszcza powyżej zera (a dokładnie to zapytam Bartka .
                Na początku trzeba troszkę pomarudzić aby powstała jakaś treść.  No więc zbieram się na wycieczkę rowerową z OSIR Legnica i Naszą Ekoramą.  Kurde najpierw rower, a on siwy od kurzu bo w tygodniu po gruntowych gruntowych drogach przejeżdżałem, trzeba wytrzeć bo tam w Legnicy wszyscy wypucowani jak na jakąś wystawę.  Hamulec przedni, śrubka od regulacji się wykręciła, jedna szczęka normalnie odbija druga lekko trze o rafkę - zmieniam cały hamulec na inny - bo go miałem w pudełku.  Powietrze w kołach a dopompuję i w sumie dobrze zrobiłem.   A co by tu jeszcze jak zwykle brakło czasu na kanapki i inne sprawy. Zamiast przygotować się dzień wcześniej to mi  późnym popołudniem polatać się zachciało, ale trochę wiało więc czekałem i taka jakoś samo mi się otworzyło jakieś piweńko. A w niedzielę z braku czasu odpuściłem jazdę do Legnicy rowerem i musiałem to nadrobić wioząc rower samochodem ( to znaczy przyrządem do jeżdżenia bo to TICO jest ).  Na miejscu zbióki w Legnicy już prawie wszyscy gotowi ja ostatni jestem witam się ze znajomymi i zauważam nowych starych znajomych i od razu banan mi się pojawia na twarzy. 
                       
                        I tak ruszamy 150 osób na rowerach.

           I cóż wam tu powiedzieć - no jest super robi się atmosfera, rzeka rowerów przejeżdża przez przepiękną Legnicę, przeuroczy Legnicki park wzdłuż rzeki. Rozmawiamy sobie z towarzyszami jadącymi obok, focimy dużo i gęsto, a nasz kierunek i cel to Stary Młyn w Duninie.  Tu ciekawostka gdyż jedziemy drogami gruntowymi i pewnym momencie wjeżdżamy na wiekową historyczną drogę królewską Via Regia,  która to jest częścią szlaku pielgrzymkowego Św. Jakuba.

                               W starym Młynie robimy co ?

                a to najpierw pijemy wodę,  jemy kiełbaski, pijemy kawkę pod parasolami w doborym towarzystwie, rozmawiamy jak zawsze o wszystkim, focimy dużo. Ja dodatkowo podziwiam rower kolegi to jest TREK na kołach 29 kurde cali, i się nim przejeżdżam oraz robię mój jedyny trick rowerowy jaki znam to jest stanie w miejscu na rowerze, to mogę robić nawet trzymając jedną ręką kierownicę a drugą mogę trzymać kawę i to jest wszystko co umię. 
                Dodatkowo skusiłem się na kapiel w rzece Nysa Szalona i to ja,  który ma zawsze problem z wejściem do zimnej wody ale jakoś dałem radę pomimo, że poziom wody sięgał ledwo powyżej kostek ale ja jednak potrafiłem znaleść instynktownie miejsce gdzie woda sięgała mi niemal  nie będę ukrywał niemal po kolana. 
         I wtedy 2-3% populacji rowerzystek przyszło mi dopingować jak płynąłęm pod prąd a Artur to nakręcił. 

                                   I co było dalej ?

               a co miało być ?  ci co grzeczniejsi pojechali do domciu na przysłowiowy rosołek niedzielny bo im żony tak nakazały ( żarcik )
a my CRAZY w drogę do Jawora na święto Chleba i piernika po drodze robimy zamieszanie na dożynkach jakiś przejeżdżając dużą grupą między honorową trybuną z któej było przemówienie właśnie a publiką siedzącą na widowni.  Oni chyba chcieli nas przegonić bo jakiś huk nastąpił z armaty  - bo tam jacyś jeszcze żołnierze się byli napoleońscy.  A my jedziemy dalej z tego co pamiętam to m-ci Karajów Winnica i tam gdzie jest zbiornik wody Słup.  W Słupie na horyzoncie fajnie zarysowuję się na wzgórzu sylwetka kościoła.
          I przy tym zbiorniku dzielimy się na podgrupy - częśc jedzie na zbiornik wody, część do Paszowic a część do Jawora.  W Jaworze w Rynku jest fajnie bo : spożywamy po browarku, delektujemy się mega wyrobmi wędliniarskimi z Litwy (niebo w gębie ) spotykam moją ciocię Marylę i ucinamy sobie miła pogawędkę rodzinną. następnie relaks w zacisznym miejscu na karimacie, później Kawka i na powrocie gdzieś raczymy się śliwkami węgierkami. 


                                         I co było dalej ?

           
                   no bez przesady - w Legnicy zapakowałem rower na dach i do domu.  Jeszcze tylko w moich Komornikach coś mnie spotkało ale o tym nie będę pisał.     A teraz czas na fotki






               tam gdzie się ta szalona rzeka zwęża to ja sobie pływam - a nie chciałem się od razu chwalić, że uprawiam ten jak to się nazywa trój boj dla twardzieli w wersji mini - a więc troszkę rowerkiem, troszkę pływania w wodzie no i jakiś króciutki bieg












                 poniżej świerze "zawodniczki"w Ekoramie  Zosieńka z lewej i Eluśka siłą rzeczy z prawej - idą koło w koło ot taka kobieca rywalizacja czy też solidarność ? ? ?

















teraz już wiecie skąd się bierze mleko zanim trafi na półki sklepów















        Dzięki wycieczce z Ekoramą to ciocię Marylkę spotkałem w Jaworze. Czyli tym samym zobaczyłęm ją może trzeci raz w życiu



                za niecałe 10 zł.  ta pani z Litwy poczęstowała mnie i  Bartka próbkami całego jej asortymentu - pyszności nieziemskie 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz